Rany, jaki mam potworny nastroj. Tak z dupy. Wczoraj moj luby kupil mi dwie pary przepieknych butow i obejrzelismy przytuleni "Maczete" zajadajac sie nachosami. Wieczor idealny. A ja nadal mam paskudny nastroj.
Chcialabym czasem miec nastroj na przytulanie rozowych, puszystych kroliczkow. A tak musze znosic codziennosc z checia na wejscie w tryb Kill Frenzy. Wracam do robienia rosolu.
I apropo maczety:
Pochwal się butami;>
OdpowiedzUsuńjak gdzies w nich wyjde i ladnie sie ubiore to poprosze pawla o strzelenie foty ;) to sandaly i nie wiem jak je obfocic ;P
OdpowiedzUsuńnoo ja mam to samo- moj tez sie stara jak moze ale nic z tego..pojechalam do domu do rodzicow moze mi przejdzie..glowka do gory Malenka ;*
OdpowiedzUsuńAdler: A wracasz do Warszawy kiedys? Bo ja teraz bede bardziej mogla sie spotkac ;) bo W KONCU MAM KOMU ODDAC DZIECKO (tamtararam... fanfary)
OdpowiedzUsuń