sobota, 30 lipca 2011

NARESZCIE WRÓCIŁAM!

Wyjechałam na 'wczasy' z mą pociechą, mym bratem i Babcią, sto kilometrow od Warszawy nad jezioro.
Pal licho, że całe miasteczko to był jeden ośrodek wypoczynkowy na drugim, jeden bardziej zakopany w prlu od drugiego. Jedzenie było obrzydliwe, a sklepiki kiepsko zaopatrzone. Nasze pokoje mialy troche wiecej niż dwa metry kwadratowe, a musielismy w nich siedzieć przez cały tydzien, bo bez przerwy padało. Na domiar złego obok mojego pokoju trwała budowa zaczynająca się o 6.30. w pierdolonym sezonie.
Zepsul mi się touchpad w laptopie, na kindlu powstalo sporo kindlowych odpowiednikow martwych pikseli, a ja mam goraczke, bolace gardlo i katar - bo okna byly nieszczelne, a zamiast poscieli w osrodku byly kapy na lozko w komplecie z 3 prześcieradlami - jedno prześcieradlo na lozko, drugie na czlowieka, na to kapa i trzecie prześcieradlo. Bleeeee.

Jedynym plusem był fakt, ze spedzilam duzo czasu z rodzina z dala od Warszawskiego pospiechu, na swiezym powietrzu. A w dzien powrotu czekały na mnie do odbioru moje martensy na obcasie, swiezo po przylocie z USA. DZIEKUJE ALA I GRZESIEK! Uratowaliscie mnie w tych trudnych chwilach ;)
I mam sporo fajnych zdjec, wiekszosc z jednego dnia, gdy bylo pare godzin slonca.

Czesc uroczego placu zabaw, ktory skladal sie z pordzewialego tramwaju, trzech hustawek i trzech... kolejnych hustawek


Tomasz namyslajacy sie nad kariera motorniczego.


Zla mina, bo komu chcialoby sie siedziec w wozku i pic z kubka w krowy...


Moj bro w sasiednim osrodku, jedynym miejscu, gdzie bylo zjadliwie.


W owym przybytku w stolowce uwiodlo mnie swym niezwyklym blaskiem zlote jajo



A tu hobby mojego brata, czyli wydawanie kasy na niezliczona ilosc badziewia


Mi udało się przeczytać opowiadanie PRAWIE o mnie (opowiadanie w oryginale nazywalo sie Margasz autor Wiesław Gwiazdowski :) )


Kiedy sen dopada nagle...


A tu pasja mojego syna, jezdzil tym chyba poltorej godziny.







Wlasnie takimi kolejkami jedzie sie do piekła.


Pogryziony Tomasz wyglada, jakby zaaplikowal sobie implanty



Edgar Allan Poe za młodu.


Powod moich trzech kilo wiecej.


A tu pocztowka z nad morza.


No. 
Ale dopiero na takim zadupiu (gdzie nawet nie mialam zasiegu, ooo) zobaczylam jak bardzo mi brakowalo spotkan z moimi Aniami, Olami i reszta talatajstwa ;) A w dniu kiedy umarla Amy W. snilo mi sie, ze umarl Bear Grylls. Przypadek? Moze. Ale kto wie...
Tu z Tomasznikiem, zeby bylo, ze zyjemy.

8 komentarzy:

  1. Napisz koniecznie jak Ci sie w tych martensach na obcasie chodzi, czy sa wygodne itp ;D Pewnie są mega wygodne ale chcialabym uslyszec Twoja opinie. Bo tez chce je zakupic :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiscie, ze sa mega wygodne, to martensy. Ponadto obcas jest duuuzo mniejszy niz wyglada na zdjeciach - duzy plus dla wygody, minus za to, ze but wyglada raczej jak martens na podwyzszeniu, niz but na wysokim obcasie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zjadając czekoladę oglądam Twoje wakacyjne zdjęcia i zazdroszczę, brzmi jak z starych, młodzieżowych książek typu Nienacki czy Niziurski ;-) i fajna porcja zdjęć, widać spisuje Ci się aparaten. A Pimpacz jest już taki wielki...

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za odpowiedz :) Mam nadzieje ze sie upre i odloze sobie na nie pieniadze bo strasznie mi sie podobaja. Pozdrawiam Cie serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. jest trochę do Ciebie podobny.... ale i tak to czysty tata ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem wielką fanką Twojego syna.

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety Tomasz nie wydaje mi sie w zaden sposob podobny do mnie. Ale ciesze sie, ze ma fanki - dobrze rokuje na przyszlosc ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiadają, że pierwsze dziecko zawsze jest podobne do ojca! Jestem żywym przykładem :) Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń