środa, 31 sierpnia 2011

Podboje milosne tomasza...

Bylismy dzisiaj w zlobku publicznym, zapytac sie, czy daj boze sa jakies miejsca i jak to wyglada. Pani nam powiedziala (tak ogolnie mowiac) ze nawet nie mam co marzyc, w tym tygodniu znalazlo sie miejsce dla dziecka, ktore czekalo dwa lata. A za dwa lata to ja oddaje Tomka do przedszkola.
W ramach otarcia lez, ze perspektywa pracy i obcowania z doroslymi ludzmi znowu sie oddala, poszlismy na placyk.
Tam Tomek poznal Zuzie, urocza, miesiac starsza dziewczynke, ktora bala sie bawic z innymi dziecmi. Ale Tomek obezwladnil ja swoja charyzma oraz elokwencja przez co po chwili znajomosci bawili sie beztrosko na zjezdzalni, zjezdzajac razem, synchronicznie, nasladujac rozne style zjezdzania i ogolnie robiac to do czego przeznaczone sa na ogol zjezdzalnie.
Pozegnanie bylo ckliwe, Tomek biegl za Zuzia krzyczac "pa pa" dobre parenascie metrow za placyk, do czasu, kiedy Zuzia chciala mu dac buziaka. Wtedy zawrocil.
Boje sie, co bedzie kiedys ;)

Bedzie pierwszym informatykiem na studiach, ktory juz sie calowal
 A jego nienaganne maniery przy stole sa legenda w wyzszych swerach.
Czyli tetniacy zwierzecym magnetyzmem Tomaszko :)

3 komentarze:

  1. Zdjęcie podczas jedzenia = o em dżi.

    OdpowiedzUsuń
  2. parsknelam salatka w monitor na widok Tomasza w marchewce (?) uroczy :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Tomasz sprawdzał czy da się wchłonąć obiad skórą? czy może próbował pożreć go okiem?

    OdpowiedzUsuń